Czuwaj!
U mnie pora sucha zagościła na dobre. Za oknem już piąty dzień słoneczna i upalna pogoda jakiej spodziewamy się Azji Południowo-Wschodniej z początkiem października. Nie umknęła wam pewnie moja uwaga z poprzednich artykułów, iż nadejście pory suchej spóźniło się i o 3 tygodnie. Mieszkając w Wietnamie 4 lata zauważam różnice w rytmie pogodowym. Zmiana klimatu staje się niebezpiecznym faktem.
Zapewne już wiecie, że Wietnam jest w większości krajem buddyjskim. To ponad 70% społeczeństwa. Co prawda buddyzm wietnamski jest nieco inny od buddyzmu tajskiego czy chińskiego, niemniej buddyści stanowią tu większość. Do tego dochodzą katolicy których jest prawie 25% a pozostałe religie to 5% ( muzułmanie, Hindi i Wisznu).
Spoglądając na mapę Wietnamu, widać wyraźnie że jest on krajem o kształcie litery S, rozciągającym się wertykalnie na przestrzeni ponad 2000 km. To dość istotnie wpływa na klimat ale powoduje też różnice kulturowe. Ciekawe położenie. Kiedy na północy obserwujemy cztery pory roku to na południu mamy tropikalne lato cały rok, z podziałem na porę deszczową i suchą.
Jedną z zauważalnych różnic kulturowych jest podejście do obrzędów związanych z pochówkiem zmarłych. Właśnie tą obserwacją chciałbym się z wami dzisiaj podzielić. Będzie zatem o różnicach w kulturze pogrzebowej i o oddawaniu hołdu zmarłym. Akurat w czas Zaduszek i Wszystkich Świętych.
Miałem okazję uczestniczyć wczoraj w celebracji rocznicy śmierci, obchodzonej w rytuale buddyjskim.
Zgodnie z nim, to bardzo ważne aby pamiętać o przodkach, składając im hołd podczas corocznego spotkania bliskich i znajomych rodziny.
Jest to spotkanie w części spontaniczne. Najbliższa rodzina informuje znajomych o dacie spotkania i każdy ma prawo przyjść i uczestniczyć w takim zgromadzeniu.
Rodzina zawsze pamięta - to element kultury. Nawet jeśli nie może być obecna fizycznie, na pomoc przychodzi technologia i rodzina łączy się na wideo spotkanie.
Goście schodzą się powoli od godziny 17. Uroczystość odbywa się w domu, najczęściej najstarszego potomka zmarłej osoby.
Cała impreza przygotowywana jest od rana, stoły zastawione jedzeniem a goście zaczynają od udania się do specjalnego ołtarzyka, który zlokalizowany jest na najwyższym pietrze domu lub największym pokoju mieszkania.
Myślę, że warto zwrócić uwagę, iż w wietnamskim domu są dwa ołtarze buddyjskie.
Jeden, to ołtarzyk ustawiony na przeciwko głównego wejścia do mieszkania. Jest to z reguły salon. W przypadku domu, ołtarz taki znajduje się naprzeciwko wejścia z tą różnicą, że na zewnątrz domu.
To ołtarz ducha domu czy mieszkania.
Stawia się go w dniu zasiedlenia i przez pierwszy rok mogą na nim stać tylko figury chińskich bogów wojny, kadzidełka, lampki wieczności i świeże owoce, dary dla bogów.
Ten czas przeznaczony jest na umożliwienie zamieszkania duchowi domu i zaprzyjaźnienie się z mieszkańcami. Dopiero po roku można dostawić figurki Buddy.
Z reguły nie jest duży ołtarzyk - często ma wysokość 80 centymetrów i szerokość ok. 50 cm.
Celem wszystkich gości jest ten drugi ołtarz. Jeśli jest to dom, to znajduje się on na ostatnim, najwyższym, piętrze. Jest dużo większy od ołtarza Ducha Domu i pełen statuetek Buddy. Jeśli to apartament czy mieszkanie, ustawia się go w centralnym punkcie największego pomieszczenia.
To tu oddajemy cześć osobie zmarłej. Każdy przynosi w darze świeże owoce, które układa się na talerzach. Chwila zadumy i zapalamy kadzidełko. I tu też istotne są pewne elementy rytuału.
Po pierwsze, liczba kadzidełek musi być nieparzysta. Po drugie, po zapaleniu kadzidełka nie wolno zdmuchnąć płomienia. Musi on zgasnąć samodzielnie. Możemy pomóc w tej czynności machając delikatnie kadzidełkiem aż płomień zniknie i zacznie wydzielać się aromatyczny dym.
Następnie kłaniamy się 3 razy osobie zmarłej i umieszczamy kadzidełka w dzbanie, misie czy innym naczyniu wypełnionym piaskiem.
Po oddaniu hołdu jesteśmy już w pełni uprawnieni do biesiadowania. Tak, biesiadowania i to na wesoło.
Witamy się z gospodarzami i przekazujemy kolejny dar, tym razem dla uczestników spotkania. Standardowy darem w Wietnamie jest karton piwa. To obowiązkowy element. Piwo leje się strumieniami a stoły uginają od przygotowanych potraw. Za chwilę dojdą toasty, śpiewy i żarty.
Spotkania tego typu są pochodną podejścia do tematu śmierci w buddyzmie.
To znacząca, i niejedyna, różnica pomiędzy Wietnamem a resztą świata (szczególnie Europą i Ameryką Północną). Prześledźmy zatem te różnice.
To co mogę powiedzieć na początku, to fakt, że tak w Wietnamie, jak i na całym świecie, śmierć jest wydarzeniem nieuniknionym. Ars Longa, Vitae Brevis, jak mówi łacińska sentencja. Życie jest chwilą, sztuka wiecznością.
Natomiast sama ceremonia pogrzebowa, klimat spotkania rodziny po pogrzebie oraz to, co dzieje się w okresie roku po pogrzebie, różnią się od tych, w pozostałych części świata i co więcej, są inne na północy i południu Wietnamu.
Do pewnego momentu tradycje północy i południa są bardzo podobne tzn. generalnie w całym Wietnamie ceremonia pogrzebowa oraz stypa są podobne. Jest uroczystość w świątyni, złożenie ciała w grobie i wspólny posiłek po ceremonii. Zmarłych, po krótkiej uroczystości w świątyni buddyjskiej, przywozi się na miejsce pochówku, przepięknym, złoconym, ozdobionym smokami i innymi zwierzętami religii buddyjskiej, karawanem. Pojazd jest rozświetlony migającymi lampkami, z muzyką w tle.
Co ciekawe jest to raczej pozytywne doświadczenie. Bierze się to z tego, że Wietnamczycy wierzą iż zmarły, udający się na wieczne życie w niebiańskim świecie, byłby bardzo zły na nich gdyby płakali rozpaczali itd. Zatem w zwyczaju jest po prostu przeprowadzić całą “operację” na wesoło.
A zatem pierwsza różnica - uroczystości pogrzebowe w Wietnamie są prowadzone na wesoło, przy dźwiękach muzyki i generalnie uczestnicy pogrzebu nie płaczą. W tym samym tonie odbywają się spotkania rocznicowe.
Używa się podobnie jak w Polsce czy w innych krajach zwykły drewnianych trumien.
I tu dochodzimy do kolejnej różnicy.
Mianowicie, w zdecydowanej większości, miejsce pochówku to nie jest cmentarz.
W Wietnamie, zwyczajowo, chowa się zmarłych przy domu.
Bardzo często miejsce przeznaczone na grób jest już uwzględniane na etapie projektowania swojego własnego domu lub wyznaczone przez przodków w granicach posiadanego gruntu.
Oczywiście są wyznaczone cmentarze miejskie, natomiast nie ma tam zbyt wielu grobów.
Z reguły, są to cmentarze wojenne i miejsca pochówku osób zasłużonych dla lokalnej społeczności.
Skąd takie podejście?
Po pierwsze, osoby starsze z reguły wolą mieszkać na wsi lub w okolicach miast. Po drugie mają już często rodzinne miejsce pochówku, którym może być grobowiec w ogródku lub nieopodal domu albo, co jest najczęściej spotykane, po prostu wyznaczone miejsce na polu ryżowym.
Tak, to są te “kolorowe domki” bo faktycznie, z daleka, to rzeczywiście wyglądają jak małe domki pośród pól. A są to, po prostu, grobowce rodzinne.
Wiąże się z tym bardzo ciekawa historia. Mianowicie Wietnam, jako kraj o powierzchni zbliżonej do powierzchni Polski (331 tyś. km kw.) jest dość gęsto zaludnionym krajem. Wietnamczyków jest ponad 90 milionów a ziemi uprawnej nie jest za wiele.
Od pokoleń zatem, zabezpieczając ziemię przed rozsprzedaniem, kolejne generacje rodziców, po prostu każą się grzebać w polu. W związku z tym, takie pole, grunt na którym jest grób lub groby zmarłych przodków, nie jest łatwo sprzedać.
Chroni to, w pewnym sensie, komercyjny obrót ziemią w Wietnamie.
Grobowce rozsiane po polach widać wyraźnie jadąc np. do Delty Mekongu czy pomiędzy miejscowościami w Wietnamie. W zasadzie grobowce towarzyszą nam nieustannie.
Co ciekawe jeżeli już rodzina musi, czy w przyszłości będzie musiała sprzedać taki grunt to przenosi się groby zmarłych na nowe miejsce tak aby uwolnić ziemię ze szczątków swoich przodków.
Do tego momentu pomiędzy północą a południem Wietnamu, większych różnic nie ma. Mamy pogrzeb i złożenie zmarłych w grobowcu, najczęściej gdzieś w polu lub przy własnym domu.
Natomiast mamy dwie różne ścieżki tradycji w postępowaniu po pochówku zmarłych.
Na południu Wietnamu, częściowo również w części środkowej, przestrzega się trzech granicznych dat.
Pierwsza to cztery tygodnie, druga to sześć miesięcy i trzecia to rok po pogrzebie. W tych trzech datach rodzina spotyka się ponownie aby wspominać zmarłego i odwiedzić grób. Jest to rodzaj uroczystego obiadu, wspominania zmarłych itd. itp. Zatem, trzy razy po pogrzebie celebruje się w pewnym sensie przechodzenie zmarłego do lepszego świata (jak napisałem wcześniej, sam pogrzeb jest raczej traktowany jako początek tego przejścia). Stąd tradycja utrzymywania świeżych owoców i wody na grobowcach, aby nasz bliski mógł się posilać w drodze do zaświatów.
W całym Wietnamie uznaje się, że po roku Zmarły dotarł już do miejsca wiecznego spoczynku i później już tylko raz do roku, zwyczajowo tak jak w Polsce, na Święto Zmarłych - Tet Thanh Minh - które tutaj jest obchodzone akurat w marcu kalendarza księżycowego, przychodzi się po prostu sprzątać groby, przynosi świeże ozdoby, kwiaty i jedzenie. Pali się kadzidełka i symboliczne banknoty aby wraz z dymem, pieniądze przeniosły się do świata zmarłego. Jest to, po prostu, wspólnie wspominanie swoich przodków i zacieśnianie więzi między tymi, żyjącymi.
Do tego dochodzi spotkanie w rocznicę śmierci o czym wspominam na początku tego artykułu.
Na północy Wietnamu zwyczaje ty są nieco inne. O ile atmosfera wesołości, radości, śpiewów i muzyki jest w trakcie pogrzebu oraz na obiedzie po nim taka sama, o tyle później następuje dość znacząca zmiana.
Otóż na północy składa się zmarłego do grobowca rodzinnego i czeka się rok na kolejny krok.
Po roku, najstarszy syn w rodzinie, ma obowiązek oczyścić kości swoich rodziców, poddać wszystko kremacji i złożyć ponownie do grobu ale już w urnie. W ten sposób dba się o to, aby zmarli mogli przekroczyć bramy krainy szczęśliwości.
W każdym razie, jest to największa różnica kulturowa.
O ile na południu Wietnamu ciała zmarłych pozostają w polu a trumny są w całości przechowywane w grobowcach, o tyle na północy, po roku, trumnę wyciąga się z grobowca i zgodnie z rytuałem dokonuje się kremacji oczyszczonych szczątków a następnie przeniesienia do urny, którą składa się ponownie do grobowca.
Zwykle więc, na północy Wietnamu, w jednym grobowcu jest kilka urn z prochami zmarłych. Na południu tymczasem, grobowce zawierają jedną trumnę i są rozrzucone po polach ryżowych.
Wróćmy do spotkania rocznicowego.
Głównym napojem podczas spotkania jest piwo. Jadłospis układa pani domu i dania serwowane są w zgodzie z lokalnymi zwyczajami.
W tym miejscu chcę wspomnieć, że istnieje znacząca różnica między północą i południem Wietnamu, jeśli idzie o … traktowanie teściów.
O ile na południu teściowe są pełnoprawną częścią rodziny i traktowani są bardzo poważnie, o tyle na północy Wietnamu, teściowie praktycznie są poza kręgiem rodziny. Na przykład nie uczestniczą w takich rocznicowych spotkaniach. Cóż, taki zwyczaj.
Podczas naszego spotkania, zaczęliśmy od ślimaków paluszkowych, krabów i ryżu. Potem dochodziły ryby, warzywa, głównie szparagi i “morning glory” czyli łodygi szparagów duszone na patelni z odrobiną oleju i sporych ilości czosnku.
Do tego mięsiwo, owoce i … często w drugiej części takiego wieczoru, wódka. Krewetki, gorzka zupa i smażone w oleju kawałki wieprzowiny, dopełniają menu.
Goście żartują, śpiewają i zacieśniają więzy. Uczta trwa zwykle do północy, po czym goście rozchodzą się.
Ważne jest aby przed wyjściem podziękować za gościnę. Pani domu za wspaniałe jedzenie a gospodarzowi za atmosferę.
Rozchodzącym się gościom towarzyszy wszechobecny zapach kadzidełek i czujne spojrzenie Ducha Domu.
Czasem również opiekuńcze skrzydła orła, jak w moim przypadku :).
Odwiedzając Wietnam, widząc kolorowe domki na polu ryżowym miejcie świadomość, iż są to grobowce rodzinne, w których spoczywają szczątki zmarłych, chroniących w swoisty sposób majątek rodzinny przed roztrwonieniem.
Ars Longa, Vitae Brevis - sztuka jest wiecznością życie tylko chwilą.
Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com
Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com
Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com