1. pl
  2. en
02 sierpnia 2022

Mũi Né - Wietnam -wypad na wydmy, White Sand Dunes...

 

Czuwaj✌️

Mam nadzieję, że wakacje spędzacie zgodnie ze swoimi planami. 

Połowa lata już za nami, przynajmniej w Europie. W Azji pora deszczowa, choć nietypowa. Zmiany widoczne są już w skali ostatnich 4 lat. Nie wróży to nic dobrego.

Wietnam otworzył w końcu granice dla turystów więc można już swobodnie podróżować. 

System e-Visa jest aktywny, łatwy w użyciu i relatywnie tani - 25 USD za 30-to dniową wizę jednokrotnego przekroczenia granicy. Przygotujcie zdjęcie paszportowe, skan strony głównej paszportu, wypełnijcie prosty formularz, 3 dni robocze i wiza gotowa.

Od marca mamy kilka miesięcy względnego spokoju i swobody podróżowania po Wietnamie. Zaplanowałem więc wypad do miejsca, które już znacie z artykułu o poprzedniej wizycie w Mũi Né, które jest oddalone od Sajgonu około 140 km. O wrażeniach z pierwszego, możecie przeczytać w artykule o spacerze strumykiem wróżki.

Mũi Né w prowincji Phan Thiết, znane jest ze swoich ładnych plaż, choć nie aż tak pięknych jak w Da Nang. Do tego, w okolicy, są piękne wydmy a nawet kawałek pustyni, które warto zobaczyć oraz skorzystać z piaskowych sanek. 

Postanowiłem podzielić się dzisiaj z wami swoimi wrażeniami z wypadu na wydmy - White Sand Dunes.

Jeśli dodam do tego bardzo ładną Pagodę i malowniczy kanion ze strumykiem, którym można przespacerować się do wodospadu Anioła oraz ruiny świątyń Czamów to sami rozumiecie… trzeba to zobaczyć. 

 

 

 

W drogę...

Dotarcie do Mũi Né nie stwarza praktycznie żadnego problemu. Miejscowość ta oddalona jest od Sajgonu o około 140 km i bardzo dobrze skomunikowana dzięki kursującym autobusom.

Pozwólcie zatrzymać się na chwilę przy kwestii dojazdu. Warto powiedzieć w kilku słowach o bardzo ciekawym rozwiązaniu jakie stosuje firma FUTA, która obsługuje ruch autobusowy w całym Wietnamie. Jest jedną z wielu ale serwis jaki oferują spodobał mi się na tyle, że jak tylko mogę to właśnie ich wybieram. 

Druga opcja to samochód. O ile podróż autobusem to wydatek 150.000 VND, o tyle samochód to już większy wydatek. 

Można kupić bilet na podróż busem - koszt 450.000 VND w jedną stronę. Można też zamówić indywidualny transport - ta opcja jest dobra dla rodzin lub grup do 4 osób. Cena wynajmu dużego samochodu to wydatek około 2 milionów VND. W jedną stronę. 

Firm oferujących taki przejazd jest sporo - wystarczy wyszukać w internecie.

Dojazd zajmuje od 4 do 5 h - wszystko zależy od pory dnia i dnia tygodnia. Zdecydowanie polecam dni robocze - uniknięcie lokalnych turystów, którzy masowo wyjeżdżają tutaj na weekend. 

 

 

 

I jesteśmy...

Zdecydowałem się na z hotel Venus, który leży nieco dalej od centrum miasta.

Samo Mũi Né przypomina nasze polskie wybrzeże od Mrzeżyna do Wolina. Niekończąca się linia brzegowa morza z ośrodkami wypoczynkowymi, kwaterami B&B oraz małymi hotelami. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Niestety, dostęp do morza jest w wielu miejscach utrudniony, a w niektórych wręcz niemożliwy. Jedynie 4-gwiazdkowe hotele i resorty mają prywatne plaże. Choć czasem trzeba przejść ulicę aby się do nich dostać. 

Do tego, na dość długim pasie wybrzeża, lokalne władzę zdecydowały zbudować betonowe zapory zapobiegające erozji brzegowej. Czy bedą one deptakami w przyszłości? Oby. Póki co, wielu ośrodkom całkowicie odcięto dostęp do plaży. 

Sam hotel jest prosty, oferuje pokoje 2 - 4 osobowe. Ma ładny ogród z basenem bezpośrednio przy plaży, choć właśnie odciętej budową od hotelu. Wszystko bardzo ładnie zadbane. Roślinność, alejki i basen. Jedynie na co zwracam uwagę to łazienki - lekko zjedzone zębem czasu i typowo azjatyckie - natrysk zalewa całą łazienkę. 

Rezerwacji dokonywałem przez booking.com.  Cena pobytu to 56 USD za pokój, za dobę. 

Śniadanie w cenie pokoju ale… bardzo proste, podawane jako zestaw. Niestety wybór był niewielki. 2 dania - bardzo lokalne, i 1 napój. Drugi już płatny. 

Dla miłośników śniadań bufetowych to porażka. Na szczęście posiłki są smaczne.

Można również zamówić motocykl w cenie 160 tysięcy VND za dobę.  Dzięki temu można być mobilnym i pozwiedzać nieco okolice.

 

 

 

Atrakcje

Jak wspomniałem na początku, atrakcji w Mũi Né jest kilka. Mnie, tym razem, zainteresował wypad jeepem na wydmy - White Sand Dunes. To “białe wydmy”. 

W odróżnieniu od “czerwonych wydm”, zlokalizowanych zaraz na końcu miejscowości, te są oddalone o 40 minut jazdy jeepem z centrum miasta. 

Rejon ten oferuje jeszcze dwie ciekawe atrakcje.

Czerwone wydmy, na których jedną z atrakcji jest zjeżdżanie na plastikowych sankach piaskowych oraz świetnie utrzymaną świątynię Czamów - podobne zobaczyć można w okolicach Hoi An i w Kambodży. Jeśli dodam do nich buddyjską pagodę i możliwość wyprawy w morze na okrągłych łodziach rybackich, to cały pobyt będzie bogaty w niezwykłe przeżycia. 

Tym razem to “białe wydmy” są moim celem.

Dostać się tam można motorem albo samochodem. Piesza wyprawa jest zbyt forsowna. To jednak ok. 25 km. 

Polecane są dwie pory dnia - wschód słońca lub jego zachód. Oba wygląda spektakularnie. 

Wybieram zachód słońca. 

Opuszczam hotel samochodem - nazywają je jeepami ale to poczciwy poradziecki, wojskowy “gazik. Gustownie pomalowany na żółto, jednak to wciąż poczciwy, wschodni wehikuł.

Koszt wynajęcia takiego samochodu to 600.000 VND - ok. 110 PLN. W cenie jest transport do wydm i powrót. Do tego kilka fotek z samochodem w tle. 

Dojeżdżam i widzę co najmniej 2 wjazdy na wydmy. Kierowca wybiera ten drugi i wjeżdżamy na parking. W pobliżu bar i toalety. Nie jest źle. 

 

Czas wybrać atrakcje.

Tu mamy skromny wybór. Oferta zawiera wynajem quada dla 2 osób na ok. 25 minut w cenie 600 i 800 tysięcy VND - zależy od wielkości. Ta opcja jest relatywnie droga ale daje frajdę jazdy quadem po wydmach. 

Druga opcja to wynajem jeepa - w tym przypadku NISSAN Patrol, który jest nielimitowany w czasie choć zwykle po godzinie jesteśmy już delikatnie namawiani do powrotu, do bazy. W tym przypadku koszt to 800 tysięcy VND a samochód może zabrać 8 osób. 

Jako że było nas czworo, wybrałem jeepa. I był to trafny wybór. Quadem też się dało pojeździć już na wydmach. W każdej opcji jest kierowca. Wynajmując quada można samemu kierować pojazdem, jednak kierowca jest cały czas z nami.

Formalności załatwione i ruszamy. Jedna uwaga - bądźcie przygotowani na płatność gotówką. W sumie nie tylko tutaj. W większości punktów trzeba było płacić gotówką. Również w hotelu. Wymówką był zawsze uszkodzony terminal… co za zbieg okoliczności - w całym mieście zepsuły się terminale. Dobrze, że bankomaty działały ;). 
 

 

 

Białe wydmy...

Jesteśmy na wydmach. Widoki niesamowite. Rajd jeepem też zapiera dech w piersiach, szczególnie zjazdy stromymi zboczami wydm. Warto było. I te widoki…

Szkoda, że trafiliśmy na pochmurny dzień i zachód słońca nie był widoczny. Z drugiej strony było chłodniej i dało się po wydmach spacerować. 

Już samo spacerowanie po pomarańczowym piasku, obserwując zmagania terenówek z piaszczystym podłożem daje znakomite wrażenia. Jazda jeepem lub quadem to już ekstremalne przeżycia. 

Piasek wydm ma kolor od słomkowej do lekko pomarańczowej. Białymi bym ich na pewno nie nazwał. Jednak w porównaniu z kolorem wydm przy Czerwonym Kanionie, nazwa staje się zrozumiała. 

Wydmy i ich grzbiety są cudownie ukształtowanie przez wiatr. To wszystko powoduje, że krajobraz wokół jest bajecznie kolorowy. Dodajmy do tego soczystą, kontrastującą zieleń tropikalną, ciemno-zielony kolor wody pobliskiego jeziora  i burzowe chmury nad głowami a otrzymamy baśniowy krajobraz.

 

 

 

Same wydmy, no cóż, Sahara to nie jest. To raczej obszar wydm jakie znamy z polskiego wybrzeża. Niemniej jest to bardzo przyjemne doświadczenie. 

Największe wrażenie zrobiła na mnie jazda jeepem i quadem. Adrenalina sama wlewała się do żył. 

To warte odwiedzenia miejsce w Mũi Né.

Po emocjach można skorzystać z baru, gdzie można napić się świeżo wyciśniętego soku albo mleczka kokosowego. Można też zjeść lekki posiłek czy zaopatrzyć się w napoje.

Cała wyprawa na “białe wydmy” zajęła mi ponad pięć godzin.

Chciałem jak najwięcej czasu spędzić w tak ciekawym miejscu, do którego odwiedzenia zachęcam was bardzo gorąco.

Jeśli macie okazję odwiedzić Wietnam, to jednym z punktów na waszej mapie powinno być Mũi Né, w prowincji Phan Thiết. 

 

 

 

To tyle na dzisiaj kochani. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie na masce “gazika” i czas odpocząć.

Ruszam dalej. Wam życzę odpoczynku i pięknej słonecznej pogody.

 

Mam nadzieję, że nie wpadniecie w falę zakażeń małpiej ospy…

Trzymajcie się ciepło i poręczy. Coś wisi w powietrzu...

 

   Zobacz także

13 kwietnia 2024
Dzień dobry w przeddzień Tajskiego Nowego roku! Wczoraj wieczorem zaczęły zbierać się pierwsze deszczowe chmury nad Mexico City. Temperatury też niższe o kilka stopni. Zwiastuje to rychłe nadejście pory deszczowej,
10 lutego 2024
  Hola! Bienvenido a Mexico!  Tak się będziemy od teraz Witać. Zdziwieni? Zapewne zdawaliście sobie pytanie co tak cicho na blogu i w podcaście? Otóż zmiana kontynentów, kilkunastu stref czasowych i
10 czerwca 2023
Czuwaj! Właśnie wróciłem z trzytygodniowego tournée po Europie i muszę przyznać, że miałem wiele szczęścia bo pogoda przecudna, słonecznie, 22°,  zarówno na Litwie jak i w Szwecji. W Polsce to
White Sand Dunes in Mui Ne, Viet Nam.  #vietnam, #india, #asia, #manila,, #adventure, #tropics, #beach, #ocean, #saigon, #mekong, #travelling, #manilabay, #guide, #streetfood, #information, #japan, #osaka, #arekalotapl, #bambusowestorypl #vietnam, #india, #asia, #manila,, #adventure, #tropics, #beach, #ocean, #saigon, #mekong, #travelling, #manilabay, #guide, #streetfood, #information, #japan, #osaka, #arekalotapl, #bambusowestorypl
  1. pl
  2. en

Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com 

Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com

Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com