1. pl
  2. en
12 września 2021

Qingdao - Azja - na bursztynowym szlaku 

 

Czuwaj✌️

 

W oczekiwaniu na wrześniową pełnię księżyca, która w Azji wyznacza bardzo ważne święto - Mid Autumn Festival - zwany inaczej Moon Cake Festival - zapraszam was na “bursztynowy szlak”. 

Nie to nie ten, o którym myślicie. Nie będzie nic o bursztynach.

To będzie mój “bursztynowy szlak”, czyli krótka wędrówka po piwnym rynku Azji… 

Jak wiecie, moja przygoda z Azją rozpoczęła się od wizyty w Qingdao. Jak się okazało, Qingdao jest siedzibą największego browaru w Chinach, z około 15% udziału w chińskim rynku piwa. Co więcej, TSINGTAO jest w zasadzie jedyną marką piwa znaną na całym świecie. 

Zwiedzając po raz pierwszy Qingdao, zainteresowało mnie skąd się wzięło piwo o wybitnie niemieckich korzeniach tak daleko od Europy.

Jednocześnie, mieszkając już w Azji, wędrując przez wiele krajów, od Japonii na wysunięte południe, do Indonezji, za każdym razem spotykałem się z lokalnym piwem, które wypadało spróbować i porównać do tego pierwszego, TSINGTAO. 

Wszystkie te marki łączyło to, że są bardzo znane i lubiane przez lokalnych mieszkańców.

I tak oto powstał pomysł na zaprezentowanie wam głównych marek piwa w Azji.

 

Zapraszam na piwny “bursztynowy szlak”.

 

 

Trochę historii...

Wylatując pierwszy raz do Qingdao, nie miałem zupełnie pojęcia o tym, że to miasto jest tak znane z produkcji piwa. Po przybyciu do Chin, rozpocząłem poszukiwania ciekawostek które można byłoby później wspominać.

Tak dotarłem do informacji, że w Qingdao, w sierpniu odbywa się największy festiwal piwa w Chinach. Z racji ogromnej ilości odwiedzających jest on również jednym z największych o ile nie największym festiwalem piwnym na świecie. 

To był początek znajomości z piwem TSINGTAO.

Historia browaru sięga 1903 r., kiedy to niemieccy osadnicy związani z bazą Marynarki Wojennej Niemiec, dostali koncesję i zbudowali browar. Założenie browaru podyktowane było tym, że założyciele postanowili wyprodukować tradycyjne niemieckie piwo dla Niemców i innych Europejczyków, którzy osiedli w Chinach. Ciekawy pomysł. Przedsiębiorstwo nazwano Nordic Brewery Co. Ltd. 

Równie ciekawa jest historia marki tego piwa. Początkowo funkcjonowało ono pod nazwą Qingdao. Jednak w tamtym czasie, na Dalekim Wschodzie, powszechne było użycie transkrypcji nazw lokalnych, przygotowanej przez francuską szkołę Dalekiego Wschodu - L`Ecole Francaise d`Extreme-Orient.  Zgodnie z tą logiką, nazwa piwa została przetłumaczona na TSINGTAO. 

Tą nazwą browar posługuje się do dzisiaj. 

Różne były koleje losu tego browaru na przestrzeni dziejów. 

W czasie okupacji japońskiej został on skonfiskowany przez Japończyków i znajdował się w rękach rodziny Tsui. Po zakończeniu wojny w 1949, został przyjęty przez rząd Chin. 

Na początku lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, browar został ponownie sprywatyzowany a nazwę z Nordic Brewery Co Ltd zmieniono na Tsingtao Brewery Company Limited. Od tego czasu zaczęto ponownie produkować piwo pod marką TSINGTAO. 

Nie jest pewnie dla was zaskoczeniem, że browar w państwie, które liczy ponad 1 miliard 350 milionów mieszkańców nie jest w stanie zaspokoić zapotrzebowania rynku, produkując piwo w jednym zakładzie. 

Browar rozpoczął więc rozbudowę mocy produkcyjnych w kilku prowincjach Chin, otwierając kilka zakładów pod tą samą marką, zaopatrujących lokalne rynki. 

Decyzja ta ma swoje dobre i złe strony. 

 

 

Smakoszy piwa na pewno nie zaskoczy fakt, że wielki wpływ na jakość piwa, poza samym procesem ważenia, leżakowania, filtracji i butelkowania ma również woda użyta do produkcji piwa. Jak się okazuje, Niemcy potwierdzili swój prymat w produkcji piwa o wysokiej jakości. 

Decyzja o lokalizacji browaru w Qingdao nie była przypadkowa. Wszystko za sprawą wody płynącej z pobliskich gór Lao Shan. Tak, to te góry, o których pisałem w jednym z poprzednich artykułów. W tym przypadku mamy do czynienia z pewnym fenomenem. Wybrano lokalizację tuż u podnóża gór Lao Shan minimalizując przesył wody rurociągami. To właśnie woda źródlana, płynąca z tych gór, stanowi o sukcesie, wysokiej jakości i unikalnym smaku produkowanego w Qingdao piwa.

  Jeśli interesowaliście się historią browarnictwa w Polsce to zapewne wiecie już, że na przykład Browar Żywiec czy Browary BROK w Koszalinie mają własne, chronione, ujęcia wody dzięki którym otrzymują stabilną i unikalną jakość ich produktów. Woda odgrywa w produkcji piwa kolosalne znaczenie.

Oczywiście proces warzenia i leżakowania piwa wraz z jego filtracją i butelkowaniem mają wpływ na jakość. To jednak woda stanowi fundament i jest bazą unikalności danego gatunku piwa oraz gwarantem niezwykłego, subtelnego smaku.

 I to właśnie woda pochodząca z gór Lao Shan ma tak znaczący wpływ na jakość produkowanego w Qingdao piwa. 

Nie umknęło to uwadze chińskim piwoszom.  Zauważyli subtelną różnicę w smaku piwa produkowanego w samym sercu Qingdao, na bazie wody z Lao Shan a piwa produkowanego w browarach siostrzanych. Potwierdzam, jest między nimi delikatna różnica. 

 

 

TSINGTAO

Głównym produktem browarów jest TSINGTAO Beer, typowy Pilzner o dużej zawartości chmielu i 4,7% alkoholu. Początkowo piwo produkowane było według niemieckich przepisów prawa czystości Reinheitsgebot z 1516 roku któremu hoduje wiele polskich browarów.

Zgodnie z tym prawem, jedynymi składnikami, które mogły być użyte do produkcji piwa są woda jęczmień i chmiel.  Jednak po prywatyzacji, chęć obniżenia ceny spowodowała, że piwo zaczęło zawierać również domieszką tańszego ryżu dodawanego do słodu. 

To oczywiście zmieniło smak piwa i, jak dla mnie, obniżyła się jakość doznań smakowych.

Poza głównym produktem produkowanych jest także kilka rodzajów piwa z wyższą zawartością słodu i alkoholu. To na przykład popularne w Chinach Tsingtao Dark Beer o zawartości alkoholu 5,2%. 

Są też piwa sezonowe specjalne edycje sprzedawane w wyróżniających się specjalną szatą graficzną puszkach i aluminiowych butelkach. Niepasteryzowana wersja TSINGTAO nosi nazwę Draft Beer. Jest również wersja ze spiruliną - Spirulina Green Beer , zielone piwo z zawartością alkoholu 4,5%. Mówiąc krótko, półka piwa TSINGTAO jest całkiem zróżnicowana.

Wreszcie sam festiwal piwa w Qingdao. Impreza o długiej tradycji, jak na realia chińskie,  wzorowana nieco na festiwalu Oktoberfest. Pierwszy Festiwal Piwa w Qingdao zorganizowano w 1991 r. No proszę, to już trzydziestolecie tego festiwalu.

 

 

Głównym sponsorem jest miasto Qingdao, a odbywa się on w olbrzymich namiotach we wschodniej części miasta. Obecne są, poza TSINGTAO, wszystkie marki piwne Chin, Azji i świata. 

Dotarcie nie sprawia żadnego problemu. W drugiej połowie sierpnia, na hasło “pidźju pinda” każdy taksówkarz wie co robić.

Poszczególne marki promują się w namiotach, gdzie sceny pełne są muzyków a piwo leje się strumieniami. 

Ale uwaga - piwo podczas festiwalu kosztuje upiornie wielkie pieniądze. Dość powiedzieć, że za kufel piwa o pojemności 1 l trzeba zapłacić 50 zł. Według mnie to przesada ale atmosfera oczywiście jest fantastyczna.

Oprócz piwa d dostępna jest cała oferta gastronomiczna głównie wszelkiego rodzaju mięsa podawane z grila - wszystko na patykach. Po kilku kuflach piwa, towarzystwo ma zabawę polegającą na wbijanie pustych patyków w dowolne, miękkie podłoże. Tworzą się w ten sposób setki charakterystycznych “piwnych jeży”.

 

 

Na piwnym szlaku

Czy zatem piwo TSINGTAO ma jakichś konkurentów w Azji?  Jeśli tak to jakich i gdzie?

Przemierzając Azję od północy na południa mogę powiedzieć, że tych konkurentów jest nawet całkiem sporo.

Wejdźmy zatem na “bursztynowy szlak” - od Japonii do Indonezji i zobaczymy co możemy spotkać po drodze.

 

W Japonii spotkamy Asahi i Sapporo, które jest moim wybrańcem na wyspach. 

Już sam, charakterystyczny kształt, puszki robi wrażenie. Nazwa i smak, który jest nieco ostry, kojarzy mi się z samurajem i zimą.

 

 

Idąc dalej na południe docieramy na Filipiny. Jak Filipiny to piwo San Miguel, które zostało przywiezione przez hiszpańskich kolonizatorów. Powszechne na całym archipelagu a wersja San Miguel Light jest w tej chwili jedną z najlepiej sprzedających się wersji na Filipinach.

Ten rodzaj dostępny jest również w całej Azji. Możemy także delektować się San Miguel Pale Pilsner, nieco mocniejszym w smaku. Lubię również wersję San Miguel Negra - fantastyczne piwo czerwone z dominującym smakiem prażonego słodu. Wyborne na późny wieczór.  Dla mnie San Miguel kojarzy się zachodem słońca i z morską bryzą. Szczególnie pięknie smakuje kiedy podziwia się widok zachodzącego słońca w Zatoce Manili albo na wyspie Palawan.

 

 

Przemieszczając się na południowy zachód docieramy do Wietnamu.

Tutaj królem marek lokalnych jest “Saigon Beer".  

Piwo, które zostało niedawno marketingowo odświeżone. Wszystko dzięki inwestycjom pochodzącym z Tajlandii.  Zmieniono estetykę i kolory etykiet. Puszki i butelki nabrały “dostojności” a wygląd daje poczucie sięgania po coś wyjątkowego. Dla mnie najlepszym jest piwo “Saigon Special”, pilzner w pięknej zielonej szacie graficznej połączonej ze złotym smokiem na etykiecie. Nowością jest “Saigon Chill”, będący odpowiedzią na San Miguel Light i Tiger Crystal - filtrowanych na zimno rodzajów piwa.  Kiedy piję “Saigon Special”, smak kojarzy mi się z aktywnością smoka i młodością.

 

 

Skoczymy teraz nieco na zachód, do Tajlandii. Marka Singha buduje potęgę rynku piwnego w Azji południowo-wschodniej. To właśnie Singha zainwestowała w browary wietnamskie produkujące “Saigon Beer”. To stąd zbieżna komunikacja marketingowa obu brandów z udziałem podobizny złotego smoka na etykiecie. Drugim ulubionym piwem Tajów jest Chang. Jak dla mnie, trochę mało wyraziste w smaku. Dla mnie Singha z Tajlandii to bardzo subtelne i spokojne w smaku piwo, które polecam szczególnie paniom. Biała etykieta i złocenia nadają butelkom i puszkom lekkości. Moje skojarzenie z tym piwem to delikatna mgła i szum wiatru. 

 

 

Zbliżając się do równika docieramy do Malezji i Singapuru. Tu króluje “Tiger Beer”. Szczególnie w wersji “Crystal”. Tiger jest lokalnym brandem z Singapuru, podbijającym obecnie Azję. Jeśli zawitacie do Kuala Lumpur, warto napić się Delirium Tremens - kratowego piwa dostępnego w piwiarni przy Petronas Towers podawanego w wymyślnych pokalach. Dla mnie marka Tiger Crystal smakuje najlepiej a smak tego piwa kojarzy mi się z dzikością i wolnością.

 

 

Przekraczając równik znajdziemy się w Indonezji, wyspiarskiej potędze piwa BINTANG, które jest inwestycją Heinekena w Indonezji. Nie dziwi mnie to. Wpływy holenderskie w Indonezji sięgają setek lat wstecz o czym możecie przeczytać w moim artykule o Latającym Holendrze. 

BINTANG jest bardzo popularny na całym archipelagu ale…w większości sklepów dostaniecie go wyłącznie w wersji bezalkoholowej. W Indonezji, która jest największym krajem muzułmańskim świata, religia zabrania spożywania alkoholu.

Na Bali króluje słynne piwo Bali Hai, lokalna marka która towarzyszy niemal wszystkim turystom  odpoczywającym na Bali. Indonezyjski BINTANG to skojarzenie z niebem, takim rozgwieżdżonym oraz wieczorną bryzą znad oceanu. 

 

 

Zachowaj styl...

Spożywanie piwa we wszystkich krajach Azji jest w zasadzie podobne.

Piwo podaje się dobrze schłodzone, podawane w oszronionych kuflach lub pokalach. 

Dość popularne są tzw. wieże piwne czyli dobrze wychłodzone, 5 litrowe pojemniki do serwowania piwa z kranika. Dzięki temu można się delektować świeżym i dobrze schłodzonym piwem w większej grupie osób. 

To co wyróżnia zdecydowanie sposób serwowania piwa w Wietnamie to to, że piwo podaje się w kuflach zawierających dużą bryłę lodu, wypełniającą niemal 50% ich objętości. Taki lokalny folklor. Z jednej strony piwo jest zawsze chłodne, z drugiej jest jednak nieco rozcieńczone.

 

 

O ile w Indonezji, Malezji, Singapurze a także w Chinach zwyczajowo piwo pije się w pomieszczeniu piwiarni, lokalu lub baru o tyle w Wietnamie tradycją są ulice piwne, pełne niskich stolików i krzesełek. Sztandarowym przykładem jest słynna ulica “plecakowców” w Sajgonie - Bui Vien czy zakątek piwny w Hanoi. Do tego setki ogródków piwnych na każdej niemal ulicy miasta, oferujących niezliczoną ilość piwa i oczywiście jedzenie.

 

 

Piwo i mocne alkohole w Indonezji, Malezji i Singapurze sprzedawane są po bardzo zawyżonych cenach i są generalnie trudno dostępne.  Ciekawostką jaką zobaczycie w Malezji, Indonezji i Singapurze są netykiety na lodówce lub na półce z piwem informujące, że obowiązuje zakaz zakupu piwa lokalnym mieszkańcom wyznania muzułmańskiego. Jeśli sprzedawca nie ma pewności, poprosi o dowód osobisty. Na tym tle Bali, jako enklawa hinduizmu, wygląda na piwny Raj.

Warto wspomnieć że bardzo modne są w tej chwili w Azji piwa “kraftowe”. Warzone na miejscu, w różnych stylach. Bardzo popularne i słynne już miejsce, to Pasteur Street Brewery w centrum miasta, gdzie można napić się około 30 gatunków piwa. Podobne miejsce  to Sajgon Craft w Dystrykcie 7., serwujący ponad 15 różnych gatunków piwa z beczki i drugie tyle z butelek i puszek. Nieopodal mnie, w dzielnicy Thao Dhien, znajduje się całkiem nowy browar lokalny Belgica, prowadzony przez byłego pilota, który warzy piwo w stylu belgijskim.

 

 

Charakterystyczne dla całej Azji jest używanie puszek i butelek o pojemności 0,33 litra. O ile w Europie króluje butelka i puszka półlitrowa, o tyle w Azji,  90% piwa sprzedaje się w butelkach i puszka o pojemności 0,33 l.

Może to mieć związek z pewną różnicą między organizmami Azjatów i Europejczyków. Otóż nie wiem czy wiecie ale Azjaci nie mają jednego z enzymów odpowiedzialnych za rozkład alkoholu.W związku z tym, nie mogą pić za dużo. Mniejsza pojemność opakowań daje nieco więcej szans na dłuższe delektowanie się piwem. 

Sam miałem okazję sprawdzić odporność Azjatów na alkohol. Zostałem “wyzwany” na pojedynek w jednym z lokalnych barów w Chinach. Gość baru zaczął chwalić się jaki to on jest bardzo odporny na alkohol i że może dużo wypić. Stanął do zawodów pełen nadziei na wygraną. Pierwsza runda, 10 butelek piwa 0.33l na osobę. Jakież było moje zdziwienie gdy po szóstej butelce 0.33, kiedy ja zaczynałem powoli nabierać smaku, mój przeciwnik powolutku zsuwał się już się z krzesła na podłogę…

 

Tak oto bursztynowy szlak poprowadził nas z dalekiej północy, z Japonii, na dalekie południe do  Indonezji, w rytm toastu wznoszonego przez Wietnamczyków …

... một hai ba dzô  czyli raz, dwa, trzy… na zdrowie!

 

 

   Zobacz także

22 czerwca 2024
Hola!, Amigos, odpoczywacie po Nocy Świętojańskiej? Ognisko było? A szukanie kwiatu paproci?  Jeśli tak, to pięknie powitaliście lato. Długo wyczekiwana pora roku zagościła na 3 miesiące w Europie. A co
13 kwietnia 2024
Dzień dobry w przeddzień Tajskiego Nowego roku! Wczoraj wieczorem zaczęły zbierać się pierwsze deszczowe chmury nad Mexico City. Temperatury też niższe o kilka stopni. Zwiastuje to rychłe nadejście pory deszczowej,
10 lutego 2024
  Hola! Bienvenido a Mexico!  Tak się będziemy od teraz Witać. Zdziwieni? Zapewne zdawaliście sobie pytanie co tak cicho na blogu i w podcaście? Otóż zmiana kontynentów, kilkunastu stref czasowych i
 #beautifuldestinations #trip #travelasia #travel #explore #adventure #travelling #angkortemples #backpacking #instatravel #travelphotography #instagood #photography #vietnam #philippines #japan #indonesia #malaysia #bali #china #india #tropics #islands #ocean #blog, #travel, #asia, #inspiration, #blogger  #youtube, #india, #sikhs, #dehli, #shanghai #qingdao, #manila, #palawan, #kualalumpur, #jakarta, #shenzhen ,#tokyo, #osaka, #bandung ,#java, #malaka, #singapore, #engineer, #vulcano, #jungle, #palm, #tropics, #beach, #ocean, #saigon, #mekong, #delta, #traveling, #shinkasen, #arek, #poland, #gaytagay, #manilabay, #springrolls, #pho, #banhmi, #ramen, #sushi
  1. pl
  2. en

Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com 

Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com

Muzyka do podcastu i radia pochodzi z serwisu Pixabay.com